„Drukowanie zdjęć to ważna sprawa. Ważna, ale i czasochłonna. Wiem, bo już niejeden album na mojej półce stoi. Dlatego sprawę tą warto sobie ułatwiać. Osobiście przeszłam w zasadzie trzy etapy, zanim znalazłam odpowiednią dla mnie formę. Najpierw wybrane zdjęcia drukowałam w fotolabie i zwyczajnie układałam chronologicznie w gotowym albumie z foliowymi kieszonkami na fotki.
Później, gdy urodziła się moja córeczka, zachciało mi się albumu bardziej indywidualnego. Takiego, gdzie zdjęcia nie będą ułożone w równych rządkach, a dookoła znajdzie się pełno opisów, oznaczeń i anegdot. Och, cel piękny, ale ile to wysiłku! Kupiłam mega album do wyklejania, przylepce i wzięłam się za wybór zdjęć. Te zrobię malutkie, te większe, te na całą stronę. Podpisywałam, oznaczałam, próbowałam pamiętać, co i jak. Potem, gdy już w końcu odebrałam fotki z labu, przyszedł kolejny etap. Chyba najgorszy. Najpierw podeszłam do niego z ogromnym zapałem, ale szybko mnie oświeciło, w co się wpakowałam. Dopasowanie zdjęć, przycinanie, wyklejanie, poprawki, ręczne opisy i zdobienia…. Przyznaję, że troszkę mnie to przerosło.
Na szczęście przeszłam do etapu trzeciego i odnalazłam swój sposób na piękne albumy. Fotoksiążki. Szczerze – uwielbiam je robić.”
Zapraszamy do całego wpisu redaktor i fotograf Iwony z bloga „Photo IP” tutaj:
„Szanujmy zdjęcia”
Swoją fotoksiążkę stworzysz TUTAJ. Zapraszamy!