
„Pamiętacie fotoksiażkę „Rymowanka o Maluchu”? Służy nam do dzisiaj, a Maluch zna ją na pamięć. Większość osób, które widziały ją pierwszy raz, zgodnie stwierdziło, że fotoksiążki kojarzyły im się do tej pory jedynie z klasyczną formą, czyli po prostu wydrukowanymi zdjęciami. Takie też mamy, ale chciałam Wam pokazać, że formę fotoksiążki można wykorzystać również inaczej.
„Anatomia, budowa ludzkiego ciała, jest u nas wciąż tematem numer jeden. Mimo zainteresowań wcelowanych i w inne dziedziny wiedzy, temat anatomii powraca do nas co jakiś czas jak bumerang… Tak! Przygotowanie anatomicznej fotoksiążki to było właśnie to, czego w naszej przygodzie z częściami ciała brakowało.
1. Zaręczyny, czas narzeczeństwa. Zaręczyny są jednym z ważniejszych chwil w życiu każdej pary. Coraz częściej przygotowuje się coraz bardziej pomysłowe i zjawiskowe formy. Dla osób, które chcą wykazać się kreatywnością w tym dniu polecamy stworzenie Fotoksiążki.
„Każdy fragment naszego życia, każde mniej lub bardziej istotne wydarzenie chcemy rejestrować w najgłębszych zakamarkach naszego umysły. Niestety nie jesteśmy w tej kwestii idealni. Wręcz przeciwnie. Potrzebujemy bodźców i wspomagaczy. Takim bodźcem do zachowania wspomnień może być
Zbliża się jeden z bardziej wyjątkowych dni w roku, kiedy możemy podziękować naszym mamom za to, że są i za to jak wiele dla nas uczyniły. Z pewnością każdy z was chciałby zrobić to w wyjątkowy sposób, dlatego to co mogę wam polecić to oczywiście wykonanie fotoksiążki pełnej pięknych wspomnień. Taki
„ja mam dwie lewe ręce do spraw komputerowych. ale to tak całkowicie. a tam, u nich na stronie [czyt.
„Czy matka gotując obiad jedną ręką, mając dziecko przy nodze potrafi jeszcze przy okazji sklecić fotoksiążkę. Otóż okazało się, że się da. Tu ukłony dla programu do projektowania książki Printu, który nie wymaga instalacji na dysku. Książkę robiłam jeden dzień (co jakiś czas odrywając się od obowiązków domowych i spędzając minutę przy komputerze).
„Lubię mieć dużo zdjęć, lubię mieć 10 zdjęć z podobną miną – możecie się więc domyśleć, że drukowałam rocznie po 2-3 tysiące zdjęć a potem ślęczałam po nocach by chronologicznie je powklejać. Po pewnym czasie, kiedy praca zawodowa zaczęła zabierać mi co raz więcej czasu zaniechałam drukowania. Zaczęłam szukać sposobu na szybkie i tańsze przenoszenie ujęć na papier. I tak w moim domu zaczęły pojawiać się fotoksiążki.