
„Wszystko jest mocno zbunkrowane na dysku! Po co zatem drukować? Po co mieć tą magię zdjęć w dłoni?? Po co? Niedawno do mnie dotarło, że właśnie po to, aby móc zatrzymać tę MAGIĘ. Magię książek, papieru i druku, czegoś bez czego dom nie jest w 100% „pełny”.


„Gdzie są Wasze zdjęcia? Jak je przechowujecie? Ile razy do nich wróciliście po zrobieniu? No właśnie… ja też. Klisza na której mieściło się tylko 36 zdjęć miała swoje zalety. Jedną z nich był fakt konieczności ich wywołania. Teraz gdy każdy z nas ma bardzo dobre aparaty z kartami na których mieszczą się setki zdjęć większość z nas nawet nie myśli o ich drukowaniu… ja nie wywoływałam zdjęć od 5 lat…
„Nadeszła era aparatów cyfrowych, zdjęć było dużo. Radość dobrych ujęć bez marnowania kliszy. Jednak wywołało to nawyk magazynowania zdjęć na komputerach lub urządzeniach przenośnych. Zaczęliśmy tęsknić za przyjemnym szelestem pod palcami. Myśl o formie papierowej zdjęć stała się znów kusząca.
Rodzinne ferie to czas, kiedy robimy dużo zdjęć. Niech nie zalegają na dysku komputera – stwórzcie z nich fotoksiążkę PRINTU. Taka fotoksiążka z ferii zimowych to będzie wspaniała pamiątka czasu spędzonego razem, do której chętnie będziecie wracać.
„Fotoksiążka Zosi. Wybraliśmy oprawę płócienną – uwielbiam książki w płótnach. Wydaje mi się, że są bardziej dostojne. W fotoksiążce znalazły się zdjęcia Zosi z pierwszego roku życia. Poukładaliśmy je chronologicznie. Od tych pierwszych, najbardziej prywatnych, jeszcze z sali porodowej, po te z roczku i pierwszych kroczków <3
„Kiedy na świecie pojawia się dziecko, każdy rodzic szaleje na punkcie uwieczniania ważnych momentów z jego życia. A dla rodzica takim momentem jest chociażby pierwszy uśmiech, potem pierwszy grymas, pierwszy świadomy płacz itd. Tych pierwszych motywów jest naprawdę sporo.